Normalnie było normalnie... Gips ściągnięty... Pan doktor choć Polakiem nie jest to był miły, dowcipny, uśmiechnięty i zyczliwy... Pani pielęgniarka swoimi: aniołku, skarbie, kochanie normalnie mnie rozwaliła... Unikaty jakieś... wierzyć się nie chce... I kolejka niedługa i sprawnie szło ( w szpitalu max. 50 minut z rejestracją, czekaniem i wizytą włącznie)...
Teraz ćwiczenia i kontrola za dwa tygodnie... dziecię się gipsu z lewej ręki pozbyło a ja... walnęłam lewą ręką w szafkę i mam ałłłłłłłłłłaaaaa... Boli, boli, boli tak, że nawet koralikować nie dałam rady... :(
Więc stare fotki do obejrzenia wrzucam :)
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz